czwartek, 30 czerwca 2016

Od Hayden

Nigdy nie lubiłam słuchać rozkazów, tak było też dziś. Wyruszyłam z obozu na spacer zanim Clarke czy Bellamy się obudzili, czyli o świcie. Ubrana w swoją ulubioną bluzkę i spodnie, z narzuconą obowiązkowo kurtką i sznurowanymi butami, bardzo dobrze wtapiałam się w tło, trudno było mnie zauważyć pośród tej gęstwiny. Codziennie obierałam inną trasę, dziś padło na to, że kieruję się w stronę wody, tak przynajmniej powiedziała mi jedna z tropicielek, którą swoją drogą bardzo lubię, często przynosiła ze sobą opowiadania jak to jest poza obozem, poza jakimikolwiek zasadami. Mówiła prawdę, bo po około trzydziestu minutach dotarłam do dość szerokiego potoku, z tego co mi wiadomo to właśnie z niego zaopatrujemy się w wodę, usiadłam więc na brzegu i chwyciłam długi, powykrzywiany kij i majtałam nim w wodzie. Zatracając się we własnych przemyśleniach, nie skupiałam się nad tym czy ktoś za mną nie poszedł i chyba właśnie się na tym przejechałam, bo z zamyślenia wytrącił mnie dość donośny szelest liści i gdy się odwróciłam zobaczyłam rosłą postać ubraną w kombinezon, z butlą tlenu - tak mi się przynajmniej wydaje, widywałam już coś takiego w książkach, ale nie spodziewałam się zobaczyć tego tu, na Ziemi - na plecach. Zerwałam się na równe nogi i wyciągnęłam z buta sztylet, który znalazła dla mnie Clarke w rozbitej kapsule. Przygotowałam się do ataku, ale postać wzniosła ręce w geście poddania, podeszła do mnie bliżej, ale nie na tyle, bym mogła zadrasnąć kostium.
- Kim jesteś?! - warknęłam dalej szykując się do ataku, ale moje ciało znieruchomiało, gdy spojrzałam postaci w oczy, był to chłopak. Przystojny. Wracając do oczu... Ni to niebieskie, ni to szare, ani nawet zielone... Takie unikalne. Chłopak też przestał się ruszać i też patrzył na mnie osłupiały. Włosy miałam zmierzwione, a twarz ściągniętą w wyrazie determinacji pomieszanej z strachem i ekscytacją.

Gabriel? :3

Pierwszy Chemik!



☣  Hayden Quinn ☣ 

wtorek, 28 czerwca 2016

Od Rozalii

Machałam beztrosko nogami siedząc na jakimś murku, który był porośnięty lianami i mchem. Mój wzrok tkwił w różowym kwiecie, który wydawał się zwyczajną rośliną. Tak naprawdę to ten kwiat jest mięsożercą. Gdy obok niego przechodzi jakieś żywe stworzenie z mięsa i kości, wypuszcza swoje korzenie na powierzchnie, łapie ofiarę i rozrywa ją na szczątki zjadając ją. Polubiłam ten kwiat.
- Takie agresywne, a takie piękne - odparłam z uśmiechem, jednak nie otrzymałam odpowiedzi. Roślina się nie ruszyła. Odchyliłam się do tyłu, prawie że wypadając z murku, jednak tak naprawdę mogłam sobie wychylać się ile chce, to i tak utrzymam równowagę. A po za tym jeśli spadnę to co?
Burczenie w brzuchu przerwało mój spokój, który zdecydowanie trwał za długą. Strasznie mi się nudziło, więc zaczęłam rozmyślać, no ca by zapolować. Może i cała ziemia jest zainfekowana jakimiś bzdetami, to jednak są jakieś malutkie zwierzaczki jadalne. Przez głód nawet nie zdążyłam się namyśleć, więc tylko zeskoczyłam z cegieł i się rozejrzałam.
- Głodna jestem - powiedziałam zn udawanym smutkiem patrząc na swój brzuch i go głaszcząc. Jak głupia, wróciłam na porośnięty murek i zaczęłam nim kroczyć z ramionami na bokach. Zamknęłam oczy i szłam prosto przed siebie, nie zwracając na to, że w każdej chwili może mnie coś zaatakować. Po chwili poczułam jak moje palce o coś się wplątują i nagle zaczęłam spadać. Wraz z upadkiem z murka usłyszałam czyjś jęk. Musiałam na kimś wylądować.

Ktoś?

Pierwszy Człowiek z Mount Weather!



☣ Gabriel Van Alen 

Pierwszy mechanik!




Theme by Violett