piątek, 1 lipca 2016

Od Gabriel'a cd: Hayden

Ojciec zawsze coś wymyślił, byleby pokrzyżować mi plany, a dziś były zaiste ważniejsze niż testowanie nowego kombinezonu. Oczywiście został wcześniej sprawdzony, tak żeby nie wyrządził sobie krzywdy wychodząc na zewnątrz. Mimo, iż byłem jednym z najbardziej odpornych na działanie skażonego powietrza, byłem osobą ważną i nie mogli pozwolić sobie na stratę kogoś tak elitarnego. Zostałem do tego odpowiednio przygotowany i dopiero po półgodzinie wyruszyłem na zewnątrz. Przez skafander dało się wychwycić niektóre zapachy, na przykład teraz czułem sosnę i mieszankę jakichś kwiatów. Wyjście, z którego wyszedłem znajduje się niedaleko potoku. Był krystalicznie czysty, przynajmniej takim go pamiętam. Oczywiście wiedzieliśmy, że w pobliżu rzeki i okolic kręcą się Ludzie z lądownika, który spadł z nieba, ale mieliśmy odpowiednią broń żeby ich unieszkodliwić. Pogrążony w myślach zbliżałem się do rzeki, słyszałem jak z hukiem obija się o kamienie i szybkim tempem zmierza przed siebie. Dopiero w ostatniej chwili zauważyłem, że ktoś tam siedzi. Nie zdążyłem się wycofać, ale nie bałem się. Po pierwsze była to kobieta, a po drugie jestem uzbrojony. Ona swoją drogą też. Skoczyła na równe nogi, gdy tylko zorientowała się w sytuacji, wyciągnęła z butów dwa ozdobne sztylety i okręciła sobie wokół kciuków tak, aby dopasować je sobie do ręki i stanęła w wojowniczej pozie. Uniosłem dłonie w geście poddania, ale dziewczyna nastroszyła się bardziej, w jej oczach czaił się strach i ciekawość, to drugie przeważało, ale jednak pozostawała ostrożna.
- Kim jesteś?! - warknęła i szykowała się do ataku, ale jej oczy spoczęły na moich i świat jakby się zatrzymał. Patrzyłem na nią osłupiały. Włosy miała potargane, a oczy tak ładnego odcieniu zieleni, że nie byłem w stanie oderwać od niej wzroku. Z perspektywy osoby trzeciej musiało to wyglądać komicznie, ale i ją i mnie w tej chwili najmniej to obchodziło. Gdy już się trochę otrząsłem odparłem spokojnym głosem.
- Nic ci nie zrobię, ale nie odpowiem na żadne pytanie, dopóki nie opuścisz sztyletów. Ja w przeciwieństwie do ciebie nie mam zamiaru niczym w nikogo rzucać. - wyprostowałem się dumnie i przyglądałem się jej reakcji, schowała sztylety, ale nie do butów, tylko za pasek. Chciała mieć je pod ręką, rozumiem postępowanie dziewczyny, ale jednak mnie trochę śmieszyło.
- Zrobiłam to co kazałeś, a teraz gadaj. - mruknęła i dalej stała lekko nabuzowana adrenaliną. - Kim jesteś? I dlaczego nosisz kombinezon? Śledzisz mnie? Czy może naruszam, no nie wiem, twoje terytorium? - z jej ust leciał potok słów, urocze. Czekałem aż skończy i odparłem.
- Mam na imię Gabriel, tyle powinno ci wystarczyć. Nie, nie śledzę cię. Mam lepsze rzeczy do roboty, noszę ten kombinezon dla własnego bezpieczeństwa. - w tym momencie dziewczyna prychnęła kpiąco, ale się nie odezwała czekając cierpliwie aż skończę. - I nie, nie naruszasz. Skoro odpowiedziałem już na wszystkie twoje pytania, teraz ty odpowiesz na moje. - mruknąłem i założyłem dłonie na wysokości piersi. - Jak ci na imię? - zacząłem od jednego, konkretnego pytania.
- Hayden. - odparła, a potem odchrząknęła i dodała głośniej. - Mam na imię Hayden.
- No dobrze, Hayden. Co tu robisz? Nie powinnaś być ze swoimi? - spytałem, a ona lekko zbita z tropu przyglądała mi się badawczo.


Hayden :* ?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Violett