wtorek, 28 czerwca 2016

Od Rozalii

Machałam beztrosko nogami siedząc na jakimś murku, który był porośnięty lianami i mchem. Mój wzrok tkwił w różowym kwiecie, który wydawał się zwyczajną rośliną. Tak naprawdę to ten kwiat jest mięsożercą. Gdy obok niego przechodzi jakieś żywe stworzenie z mięsa i kości, wypuszcza swoje korzenie na powierzchnie, łapie ofiarę i rozrywa ją na szczątki zjadając ją. Polubiłam ten kwiat.
- Takie agresywne, a takie piękne - odparłam z uśmiechem, jednak nie otrzymałam odpowiedzi. Roślina się nie ruszyła. Odchyliłam się do tyłu, prawie że wypadając z murku, jednak tak naprawdę mogłam sobie wychylać się ile chce, to i tak utrzymam równowagę. A po za tym jeśli spadnę to co?
Burczenie w brzuchu przerwało mój spokój, który zdecydowanie trwał za długą. Strasznie mi się nudziło, więc zaczęłam rozmyślać, no ca by zapolować. Może i cała ziemia jest zainfekowana jakimiś bzdetami, to jednak są jakieś malutkie zwierzaczki jadalne. Przez głód nawet nie zdążyłam się namyśleć, więc tylko zeskoczyłam z cegieł i się rozejrzałam.
- Głodna jestem - powiedziałam zn udawanym smutkiem patrząc na swój brzuch i go głaszcząc. Jak głupia, wróciłam na porośnięty murek i zaczęłam nim kroczyć z ramionami na bokach. Zamknęłam oczy i szłam prosto przed siebie, nie zwracając na to, że w każdej chwili może mnie coś zaatakować. Po chwili poczułam jak moje palce o coś się wplątują i nagle zaczęłam spadać. Wraz z upadkiem z murka usłyszałam czyjś jęk. Musiałam na kimś wylądować.

Ktoś?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Violett