sobota, 3 września 2016

Od Rozy cd. Jace'a

Spotkali? O czym on wygaduje? W tej chwili byłam pewna, że on jest jednym z nich. Miałam ochotę rzucić mu się do gardła za to wszystko, ale jedynie zacisnęłam zęby. Dalej mówił, a ja starałam się na niego nie skoczyć. Nerwy mi puściły, gdy wytłumaczył mi jak się spotkaliśmy. Dopiero teraz sobie to przypomniałam.
Oni grali w piłkę, a boisko było tak małe, że ja miałam po nią tylko latać i im podawać. Nic więcej. Stałam przy drzewie, gdy nasza opiekunka wydłubywała sobie coś z palca. W dłoni wtedy trzymałam swoją lalkę, której nigdy nie opuściłam. Aż nagle się zagapiłam. W ogrodzie znalazłam orchidee, czarny kwiat. Był naprawdę piękny. Tak mnie zahipnotyzował, że nim się obudziłam, dostałam w twarz. Czerwona dłoń odcisnęła się na mojej twarzy, ale nie mogłam płakać. Ruda baba tego nienawidziła i za karę zawsze gdzieś zamykała. Chociaż w tej chwili uważam, że to by było lepsze, niż bieganie za nimi. Gdy wrócił jakiś chłopak, który trzymał w dłoni piłkę, podszedł do mnie i zabrał moją Rebeke. Tak się nazywała zielona kosmitka. Miał mi jej więcej nie oddać, miał ją spalić, aż nagle pojawił się jakiś chłopak. Zdawało mi się, że był nieco starszy, oraz że nie był z tego statku. On nie mógł być stąd, nigdy go nie widziałam. Po za tym on mi pomógł, oddał lalkę i się pożegnał. To tyle. Z tego co pamiętam, to był jedyny dzień, w którym się... zakochałam? Nie mam pojęcia czy to było to uczucie. Nigdy nie wiedziałam jak się je odczuwa. Ale przez pierwszy tydzień miałam nadzieje że wróci, nie mogłam przestać o nim myśleć. Tym bardziej, że przez ten czas mnie zostawili w spokoju. Ale im dłużej nie wracał, tym bardziej się na mnie wyżywali. Dopiero gdy Jace przypomniał mi tą historię, przypomniałam sobie o szmacianej lalce. Już dawno temu zapomniałam o tym wspomnieniu, chciałam o nim zapomnieć jak o wszystkim innym.
Sięgnęłam ręką pod spodenki, po czym wyjęłam z nich szmacianą lalkę. Była ona już tylko materiałem, wełnę już dawno z niej wyprułam. Także i ten dzień sobie przypomniałam, gdy nie potrafiłam nad sobą zapanować. Wyobraziłam sobie twarz lalki, jako ich. Wtedy wydłubałam jej oczy i zastąpiłam guzikami, wyprułam z niej całą wełnę, zaszyłam usta, obcięłam nogę... Tak. Gdy się ocknęłam z transu torturowania, które mi się podobało, lalka była już zniszczona. Teraz to był tylko zielony materiał w kształcie lalki, bez nadzienia, z czarnymi guzikowymi oczkami, zaszytymi ustami czerwoną nicią tak, jakby się uśmiechała, bez jednej nogi, jak i tylko trzema nitkami wełny na głowie jako jej włosy. Od tamtej pory bardzo się zmieniła.
- Pamiętam cię - powiedziałam jak przez żeby, patrząc na tą szmacianą rzecz. Gdy się na nią patrzyłam, miałam ochotę jej oberwać głowę. Za co? Nie wiem. Ona była chyba tylko po to, abym miała się na kim wyżywać. Już nie była moją lalką, ciągle ją dusiłam, wyrywałam jej coś ze złości jaka mnie ogarniała. I tyle.
Patrzyłam an nią zdenerwowanym wzrokiem, ściskałam jej rączkę, a jednak nie krzyczała. Nie mogła krzyczeć, bo jest tylko głupia lalka. Marszczyłam brwi gdy na nią patrzyłam.
- O tym małym chłopcu myślałam każdego dnia mając nadzieje, że wróci. Gdy się pojawił, przez parę dni miałam spokój. A z każdym dniem jak się nie pojawiał... - rzuciłam lalkę w błoto i nie dokończyłam zdania. Spojrzałam na chłopaka. Nie miałam pojęcia, czy byłam na niego zła, wściekła, czy wdzięczna. Sama nie wiem... mogłabym być wdzięczna, że dał mi ten tydzień wolności. Ale mogłabym być także na niego wściekła, że nie wrócił, a oni wrócili do starych zwyczajów. A może powinnam być na niego wku*wiona, że stoi tu przede mną i mówi o wszystkim jakby nigdy nic?
Patrzyłam na niego jeszcze przez chwilę zaciskając pięści i zęby. Potem odwróciłam wzrok na szmatę, która nazywała się Rebeka i miała być lalką. A on tylko przypominała ta gównianą posturę, gdy to znikała w błocie. W tej chwili miałam wszystkiego dosyć. Odwróciłam się na pięcie. Chciałam odejść i już nigdy w życiu go nie spotkać.

Jace?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Violett