To był mój pierwszy dzień na Ziemi. Dziwnie to brzmi, moim zdaniem. Nie jest nawet tak źle, jak się spodziewałem, pomijając fakt, że na chwilę obecną znam tylko kilku przerażonych imbecylów, którzy kompletnie nie wiedzą co z sobą zrobić. Szedłem lasem w poszukiwaniu... czegoś normalnego. Właściwie to już wracałem z mojego spacerku po lesie i mogę spokojnie powiedzieć, że był on nieudany. Postanowiłem wrócić do warsztatu, żeby popracować jeszcze nad moim motorem, który nadal nie jest w stanie pojechać. W sumie trudno się dziwić, dostałem tylko kilka podstawowych części, więc i tak jest nieźle. Byłem już prawie na miejscu, kiedy usłyszałem brzęk narzędzi. Szybko schowałem się za drzewem. Wyjrzałem tylko delikatnie, lecz nikogo nie zobaczyłem. Mimo wszystko byłem pewien, że ktoś tam jest - w moim warsztacie. Bez chwili zastanowienia wyszedłem z ukrycia. "Przecież nie mam się czego bać" - pomyślałem. Zobaczyłem osobę, z długimi, rudymi włosami. Stała tyłem i najwyraźniej czegoś szukała, chyba... Zrobiłem kilka kroków w bok, żeby lepiej przyjrzeć się jej poczynaniom.
- Czy my się znamy? - zapytałem w końcu, a ona zamarła
- Nie, chyba... - odpowiedziała po chwili, po czym odwróciła się. Wyprostowałem się. Trzeba przyznać, że była niczego sobie ładną dziewczyną, tylko co do cholery robiła u mnie?!
- Mógłbym wiedzieć... - zacząłem.
- Ja już pójdę... - przerwała mi, po czym ruszyła w moją stronę - do wyjścia. Złapałem ją za rękę, kiedy przechodziła koło mnie.
- Na pewno nie teraz - odparłem, po czym przeciągnąłem ją delikatnie do tyłu. - Jestem Phil - przedstawiłem się.
- Ja...
- "Usiłowałam ukraść coś z Twojego warsztatu, przepraszam bardzo" - wszedłem jej ironicznie w słowo, co najwyraźniej się jej nie spodobało.
- Słuchaj, nie zesłali nas tutaj, żebyśmy zawierali przyjaźnie, więc nie obchodzi mnie co o mnie myślisz. W przeciwieństwie do Ciebie, staram się przeżyć i robić to, co do mnie należy, to, co również lubię i do czego zostałam stworzona. Wcale nie muszę się przed Tobą tłumaczyć, więc albo dasz mi dojść do słowa, albo przyrzekam, że więcej mnie nie spotkasz w tak dobrych okolicznościach - oświadczyła. Muszę przyznać, że umie się dziewczyna postawić. Zaimponowała mi tą gadką. Normalnie przywaliłbym jej i zajął się swoimi sprawami i już dawno byłoby po wszystkim, ale po całym dniu z jakimiś maniakami dobrze zrobiłaby mi "rozmowa" z kimś, kto chociaż wydaje się być... Dobra, nie nazwałbym jej normalną, ale przynajmniej "pozytywnie nienormalną". Moją uwagę przykuły piękne zielone oczy, które wyszukiwały w moich odpowiedzi, na pytania dotyczące mojego zachowania.
- Dobrze, a zatem zacznijmy od początku... Jestem Phil, miło mi - uśmiechnąłem się, dobra, nieco ironicznie się uśmiechnąłem, ale uśmiechnąłem...
< Hayden? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz