Clarke była młoda, ale jej charyzma mi imponowała, była bardziej dorosła niż reszta zesłańcow. Wywarło to na mnie spore wrażenie, ale jak na razie nie moglem dac tego po Sobie poznać.
Obserwowałem Clarke, jak wraca do namiotu. Nie wiedziałem o niej nic, ale jakaś siła kazała mi się nią opiekować. Musiałem dowiedzieć się, za co tu trafiła. Wyglądała na bardzo niewinną, ale w końcu tu jest.
Poszedłem za nią.
-Hej Clarke- zagaiłem
- Cześć- przywitała mnie oschle.
Co teraz zrobimy skoro nie mamy leków? - Myślałem, ze tym skłonie ją do rozmowy, jednak ona skwitowała to szybko:
- Nie udawaj, że się tym przyjmujesz. Po co tak naprawdę tu za mną przyszedłeś? Chcesz czegoś konkretnego?
Zaczerwieniłem się. Wyszedłem bez słowa. Uciekłem od odpowiedzi. Co miałem jej powiedzieć? Że przyszedłem tam, bo chce wiedzieć dlaczego tu jest? To nie w moim stylu. Musiałem ochłonąć. Wiedziałem co mi dobrze zrobi. Polowanie.
Clarke? :3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz