Leżałam właśnie na hamaku, gdzieś w lesie. Nie bardzo pamiętam, jak się tam dostałam...Zanik pamięci? A może po prostu jestem zbyt zmęczona? Albo to i to. Nie spałam. Nie mogłam. Było chłodno, a ja leżałam w czarnym crop topie i krótkich, jeansowych spodenkach. Nie słyszałam żywej duszy.
~ Pewnie dla tego, że jest 3:00 w nocy, geniuszu ~
A jednak. Jakiś dźwięk. Dobiegał z niedaleka.
Sięgnęłam po nóż i zeskoczyłam z mojego tymczasowego łóżka.
Powoli i cicho szłam w owe miejsce. Jaki debil chodzi w nocy po lesie?
~ ty ~
Po chwili znalazłam się na "polanie", służącej do treningów. Stanęłam za jednym z drzew. Widziałam jakąś postać... Nie znałam tu praktycznie nikogo, więc nie wiedziałam kim ta osoba jest.
Jeden z noży, przeleciał tys przed moją głową. O nie...
- Możesz bardziej uważać!? - warknęłam i wzięłam broń, która wbiła się w inne drzewo. - To chyba twoje. - podeszłam do nieznajomego.
- Przepraszam. Ale to ty chowałaś się za drzewem. A wiesz, ja rendgenu w oczach nie mam.
- Było nie hałasować. W tedy bym tu nawet nie przyszła. Poza tym, kim jesteś? - odparłam szybko.
- To pytanie powinno być skierowane do ciebie.
- Odpowiedz- wyjęłam swój nóż i niebezpiecznie blisko podeszłam do osoby.
Ktoś odpowie :)?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz