Patrzyłam na niego jak na idiotę. W ogóle o czym on mówił? To tak, jakby znał moje wspomnienia, życie. Ale jakim cudem? Chyba że... on jest jednym z nich. Przez całe życie starałam się zapomnieć twarze tych wstrętnych bachorów i udało mi się. Może on jest jednym z nich? Może to on mnie bił? Haratał nożem? Albo gwałcił? Gdy tylko w mojej głowie pojawiła się taka możliwość, poczułam jak moja agresja wobec niego wzrasta. Teraz miałam okazję się na nim zemścić, chociaż nie byłam do końca pewna, czy on jest jednym z nich. Ale jeśli nie, to skąd mógł znać moją sytuację życiową? No właśnie, skąd? A może ktoś mu powiedział? Ale po co? Żeby mnie wyśmiać? Nie rozumiałam go w żadnym procencie. Opierał się czubkiem głowy o tą cholerną lufę i wyglądał, jakby chciał śmierci. Uśmiechał się miło, co mnie jeszcze bardziej zdziwiło. W tamtej chwili wzięłam go po prostu za psychopatę i tyle. Takich ludzi nie brak na ziemi, ani w kosmosie. Dalej trzymałam palec na spuście i próbowałam zrozumieć jego słowa. Jednak mi się nie udało. A do tego tylko jeszcze bardziej mnie zdenerwował. Dlaczego? Pierwszym powodem było to, że go nie rozumiałam. A drugim w sumie ważniejszym faktem było to, że on mógł być jednym z nich. Ta myśl tylko zagotowała krew w moich żyłach.
- Jesteś idiotą i nie mam pojęcia o czym mówisz - powiedziałam z zaciśniętymi zębami. Za nim zdążył cokolwiek odpowiedź, nacisnęłam spust.
Nic. Jedynie głuche kliknięcie. Nacisnęłam jeszcze parę razy, ale zero. Pustka. Magazynem w rewolwerze był pusty.
- Ku*wa! - przeklęłam głośno i wyraźnie.
Chwyciłam w druga rękę broń, odsuwając ją od jego twarzy. Zaczęłam nim uderzać o własną rękę i ciągle naciskając spust. Niestety on był pusty. Co jakiś czas powtarzałam przekleństwa kierowane do tego przedmiotu, a chłopak patrzył się na mnie rozbawiony.
- Jest pusty - odparł jakby nigdy nic.
Spojrzałam na niego zirytowana.
- Ku*wa. A ja myślałam, że zestrzeliłam cię, bo był pełny - odparłam sarkastycznie, a oczami pełnych nienawiści. Patrzyłam na niego właśnie z nienawiścią, bo w głowie ciągle miałam tą myśl, że on jest od nich. Przede mną stoi ktoś, kto zrył mi już dawno psychikę. A ja nie mogę się na nim zemścić. Nie mogę go zabić, bo czym? Moja ostatnia broń padła i rzygała pustką.
W końcu schowałam rewolwer do kieszeni i zrezygnowana stwierdziłam, że Jace jeszcze sobie pożyje. Ten cholerny długowłosy blondyn... długie, blond włosy... Nie kojarzę. Kto miał takie włosy? Mimo iż zapomniałam ich twarzy, to jednak zapamiętałabym te wyróżniające się włosy... W moim umyśle zaczęły pojawiać się pewne wątpliwości. Jeśli on nie jest od nich, to skąd wie, co mam w głowie? Jakie wspomnienia? A może on tylko zgaduje?
Patrzyłam się na niego pustym wzrokiem, który jednak był przepełniony nienawiścią. Ale on tego nie wiedział, przez okulary, które zasłaniały moje oczy. Gdy patrzyłam na niego, zaciskałam zęby, jak i pięści, aby się na niego nie rzucić.
- Masz szczęście - powstrzymałam się od wszelkich obelg, po czym całkowicie zdenerwowana odeszłam z tego miejsca.
Odwróciłam się napięcie i skierowałam się ku mojemu celu, którego nie znałam. Nie obchodzili mnie jacyś Ziemianie, którzy zbliżali się do obozu. Co to miało ze mną wspólnego? To, że jestem tam jako mechanik na zlecenia ludzi, nie znaczy, że będę bronić ich. Mają ręce i nogi, więc sobie poradzą. A ja? Ja tym bardziej, gdyż nawet nie spędzam czasu w tym cholernym miejscu. Jedynie zatrzymuje mnie tak jakieś zlecenie naprawy. Ale dzięki temu, że nie jestem tam jedynym mechanikiem, mam więcej wolnego. I dobrze.
Nagle się zatrzymałam. Nie rozumiałam dalej jego słów. Co chciał przez to powiedzieć? To tak, jakby znał moje okrutne życie, które mnie zmieniło... Ale jakim cudem? Były tylko trzy możliwości. Pierwsza była taka, że ktoś mu powiedział. Ale w obozie nie spotkałam nikogo, kto by się mną interesował. Chyba, że ja o czym nie wiem. Drugim faktem było to, że on do nich należał. Że był z tego statku co ja i on także się nade mną wyżywał. Ale nie pamiętam tych włosów. Ostatnią i chyba najbardziej prawdopodobną myślą jest to, że o po prostu zgaduje. I tyle. Uważa, ze zna się na ludziach i zna mój przypadek. Gdy się zatrzymałam, spojrzałam na niego tylko kątem oka.
- Skąd możesz, jakie mogę mieć wspomnienia? - zadałam mu to pytanie. Musiałam to wiedzieć. Jeśli jest jednym z nich, zabije go. A jeśli dowiedział się tego od kogoś, muszę się dowiedzieć kim jest ta osoba. A jeśli zgadywał, to jest w tym nie zły. Jedynie zaprzeczę, wyśmieje go, że jest debilem i odejdę.
<Jace?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz