Miałem zamiar odejść i zostawić tą wściekłą dziewczynę w spokoju. Zrobiłem swoje. Wie o Ziemianach... Reszta niewiele mnie obchodzi. Zawróciłem i powolnym, spacerowym krokiem skierowałem się inną drogą w stronę obozu.
Znając życie zapewne dane mi będzie jeszcze powrócić do tej rozmowy. Może jutro? Albo za tydzień? Zabawne, jak nieraz kilka wypowiedzianych zdań może zaprzątnąć czyjeś myśli na długie godzi...
- Skąd możesz wiedzieć, jakie mogę mieć wspomnienia?
"Albo i krócej" - stwierdziłem w myślach, słysząc zadane przez dziewczynę pytanie.
Odwróciłem się, nie próbując nawet ukryć triumfalnego uśmiechu igrającego gdzieś na mojej twarzy.
-Myślałem, że chcesz wrócić do obozu. -powiedziałem cicho, bardziej do siebie niż do Rozalii. Nie byłem nawet pewien czy dziewczyna usłyszała moje słowa. Nie zareagowała na nie. A może zareagowała? Moje myśli zdążyły pobiec w innym kierunku.
Czy powinienem jej powiedzieć prawdę? Czy nie lepiej po prostu uznać, że zgadywałem? Rozalia była dla mnie niczym czarna plama. Nie miałem pojęcia czy mi uwierzy, ani jak zareaguje na nakreśloną przeze mnie historię... A szczerze mówiąc coraz bardziej denerwowały mnie rzucane przez nią komentarze... Z resztą... Gdyby jednak rewolwer wystrzelił, a ja padłbym martwy to Rozalia raczej miałaby małe szanse na poznanie odpowiedzi... Chyba, że potrafi komunikować się ze zwłokami.
Wzruszyłem ramionami, a uśmiech zniknął z mojej twarzy wraz z kolejnym napływem bardziej poważnych myśli.
Przecież z drugiej strony dziewczyna zasłużyła na odpowiedź. Ma pełne prawo znać wszystkie fragmenty swojego życia, nawet jeśli teraz ich nie pamięta. Czy jeśli nie powiem jej całej prawdy naprawdę będę w jakimkolwiek stopniu różnił się od Ricka i reszty tego kółeczka wzajemnej adoracji?
Moje myśli pędziły jak szalone, gryząc się ze sobą, ścierając i wirując.
"Nie powinienem nic wiedzieć o tej dziewczynie." Ciche, pozornie mało istotne stwierdzenie prześlizgnęła się po całym moim umyśle, pozostawiając po sobie ciszę.
Może po raz pierwszy od bardzo długiego czasu warto powiedzieć prawdę? Wprawdzie całkiem prawdopodobne jest przypuszczenie, że Rozalia w nocy poderżnie mi gardło, troszcząc się o to, aby nikt nie poznał jej przeszłości... Ale z dwojga złego... I tak miałem dzisiaj zginąć. Mogę zginąć jutro w nocy. Śmierć raczej nie ucieknie.
Rozalia odwróciła się i z założonymi rękami i zaciśniętą szczęką czekała na moją odpowiedź. No tak...Moje milczenie prawdopodobnie należy do jednej z najbardziej irytujących rzeczy na tej planecie. Zaraz po włosach, które zapewne wszystkim przeszkadzają, bo dziwnym trafem ich temat pojawia się w każdej rozmowie.
"Panie i panowie dziś po raz pierwszy w historii Jace Befray zamierza powiedzieć tylko prawdę. Witamy na Ziemi."
Cicho westchnąłem, podchodząc do Rozalii. Przeboleję kolejną porcję jej docinek.
- Można powiedzieć, że już się poznaliśmy - powiedziałem, rozpoczynając tym samym moją krótką opowieść.
~Roza? (brak weny, wybacz)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz