Stałam tak z otwartymi ustami, przyznaje, że trochę dotknęło mnie to co powiedział. Usiadłam oszołomiona i milcząco patrzyłam na jego plecy. Prawdę mówiąc i tym razem mnie zatkało, przecież ja zawsze mam coś do powiedzenia!? Dlaczego działał na mnie tak, że brakło mi języka w gębie? I dlaczego jego słowa tak bardzo na mnie działają... Nie wiem czy to przez hormony czy co, ale miałam ochotę podejść i odwrócić go gwałtownym ruchem, a potem zaatakować jego wargi swoimi ustami. Dziwne uczucie. Wstałam i podeszłam, ale nie odwróciłam go na siłę tylko położyłam dłoń na środku jego kręgosłupa, zadrżał.
- Słuchaj. Nie chciałam żebyś tak to odebrał. Po prostu nie bawią mnie takie żarty. Za dużo przez nie straciłam. A wierz mi lub nie, ale jesteś najlepszą rzeczą, która mnie spotkała w ciągu no paru lat. - odparłam i poklepałam go po plecach, a potem wyszłam na zewnątrz. Chciałam odetchnąć, bardzo tego w tej chwili potrzebowałam. Jedyne co wiedziałam to, to, że następnym razem, gdy coś się stanie, będę radzić sobie sama. Koniecznie też muszę znaleźć sobie inne lokum. Też obok rzeki, bo nie przepadam ani za Clarke, ani za Bellamym. Oboje za bardzo się rządzą, ale muszę przyznać pasują do siebie. Tak samo nie pasuje mi to, że jestem tam zobowiązana, jestem wolnym człowiekiem i nie mam zamiaru poddawać się kolejnym zasadą. Jedyne po co tu wracam, a może wracałam to Phil. Wydaje mi się, że jeśli zniknę na jakiś czas to może odnajdzie spokój. Na Ziemi nie może być tak źle, jest dużo miejsca dla każdego, więc i dla mnie gdzieś się tu znajdzie, Phil nie musi o tym wiedzieć, a moja zachcianki może się ustabilizują. Siedziałam na zimnej ziemi błądząc w myślach.
Phil?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz