- Zimno jest, debilu! - krzyknęłam śmiejąc się po tym jak bez skrupułów wrzucił mnie do lodowatej wody. Wyszczerzył te swoje białe kiełki i zaczął mnie chlapać. Zakryłam się dłońmi już obmyślając plan zemsty, gdy tylko skończył rzuciłam się na niego przewracając go do wody, upadliśmy razem zanurzając się w wodzie, udało mi się wypłynąć pierwszej, wynurzyłam się ze śmiechem, ale Phil nie wypłynął, lekko przestraszona zanurzyłam się znów pod wodę szukając chłopaka, przestraszyłam się nie na żarty, bo nie mogłam go nigdzie znaleźć. Sfrustrowana wyszłam na brzeg i zaczęłam krzyczeć.
- Phil! Phil, proszę nie żartuj w ten sposób! - drżałam z zimna, a chłopaka dalej nie ma. Wpadłam w panikę. Usiadłam i prawdę mówiąc nie wiedziałam co mam teraz zrobić, wejść i go szukać czy może iść do kogoś żeby mi pomógł. Zdecydowałam, że wejdę po raz drugi, weszłam i coś chwyciło mnie za kostkę, krzyknęłam przeraźliwie głośno i przewróciłam się na plecy, dno było kamienne, więc obtarłam sobie łokcie i dłonie. Z wody wynurzył się Phil. Byłam na niego tak wściekła, że gdy podał mi dłoń aby pomóc mi wstać, odtrąciłam ją i sama wstałam, wyszłam z wody i skierowałam się na swoje drzewo, weszłam dalej drżąc z zimna, nie miałam żadnej kurtki ani bluzy, ukradziono mi podczas lądowania. Phil śmiał się, ale chyba nie dostrzegał jak bardzo jestem zła, więc wdrapał się na drzewo i usiadł na gałęzi obok, miał szczęście, bo wybrał drugą z grubszych, a to oznaczało, że nie spadnie tak łatwo.
Phil?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz