Nastąpiła chwila słabości, nie zaprzeczam, ale ta chwila zamieniła się w... Właściwie to nie wiem co to było. Czułem się... dobrze. Chociaż było naprawdę gorąco. Podniosłem się na nogi i podałem dziewczynie rękę. Kiwnęła głową dziękując. Przetarłem oczy i uśmiechnąłem się szeroko.
- Wiesz, to wszystko przez Ciebie. To Ty mówiłaś o swojej mamie - powiedziałem ocierając oczy.
- Ha! Ale to Ty się mnie zapytałeś o naszyjnik! - odparła z uśmiechem. Stwierdziłem, że skoro już wróciły nam humory, lepiej nie wracać wspomnieniami do przeszłości.
- Zwykle taki nie jestem... - stwierdziłem marszcząc czoło, a ona zaśmiała się. Wyciągnąłem do niej rękę, a ona zapytała zaskoczona:
- O co chodzi? - i podała mi rękę. Nie odpowiedziałem, byłem cały czas uśmiechnięty. Zaprowadziłem ją nad jezioro. - Co to ma być? - zapytała zaskoczona
- Po pierwsze - wskazałem na mój scyzoryk wbity w drzewo, a ona zaśmiała się i zasłoniła twarz dłonią. - Po drugie - spojrzałem w niebo - Jest gorąco, a ja, jestem spocony. Nie wiem jak Ty, ale ja się wykąpię - oświadczyłem.
- Co?! - wykrzyknęła, a ja ściągnąłem koszulkę - Phil!
- No co Ty?! Odwróć się! Chyba nie myślałaś, że będziesz sobie patrzeć... - powiedziałem ze śmiechem, a ona nieco załamana moją postawą odwróciła się i spojrzała na scyzoryk. - Ale, nie odwracaj się - dodałem. Wszedłem dalej do jeziora. Woda była lodowata. W rzeczywistości nie przejmowałem się dziewczyną. Woda nie była tak czysta, a spokojnie sięgała mi za pas. Chociaż wątpiłem, czy odważyłaby się spojrzeć za siebie.
- Po co mnie ze sobą wziąłeś? - zapytała w końcu
- Żebyś oddała scyzoryk! Ja Ci naszyjnik oddałem... Wiesz, nie wiedziałem, że będziesz chciała tak szybko naszego następnego spotkania. Minęło tylko kilka godzin, a Ty już musiałaś się ze mną zobaczyć... - mówiłem, a gdy już się obejrzałem Hayden była na drzewie trzymając w ręku mój scyzoryk. Nieco, uszkodzony. Dziewczyna zeszła z drzewa i odwróciła się widząc, że idę w stronę brzegu.
- Hayden... - zacząłem.
- Tak?
- Mogłabyś mi podać koszulkę? - poprosiłem, a ona westchnęła i podniosła z ziemi mój podkoszulek - Możesz się odwrócić... - powiedziałem. Podeszła do brzegu i wyciągnęła rękę podając mi koszulkę. Złapałem ją za rękę. Wcale nie chciałem żeby mi podawała podkoszulek! Chciałem, aby mi podała rękę, a to był jedyny pretekst, który przychodził mi do głowy. Wciągnąłem ją do wody gwałtownie pociągając za rękę. Hayden krzyknęła przez chwilę, a sekundę później cała mokra wynurzyła się z wody. Wyrzuciłem moją koszulkę z powrotem na brzeg i zacząłem się śmiać. Dziewczyna wyglądała na... może nie złą, trochę zaskoczoną, żądną zemsty... Gdy wytarła sobie oczy zamachnęła się i ochlapała mnie wodą.
- Zimno jest, debilu! - powiedziała przez śmiech. Później oddałem jej i tym razem ja ją ochlapałem. Wyglądała tak, jakby kompletnie nie wiedziała co teraz zrobić...
< Hayden? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz